Przejdź do treści

Edukacja: Trading a urlopy

Nasza odpowiedź na to pytanie: nie, nie można mieć urlopów. Oczywiście mówimy tutaj, głównie o konieczności poświęcenia rynkowi tych 2-3 minut dziennie na otwarcie zleceń i ich późniejsze zamknięcie.

Zdajemy sobie jednak sprawę, iż jesteśmy trochę przypadkiem szczególnym.

Oto drzewko obrazujące możliwości urlopowe

  • Podział na szczęściarza i pechowca

Jak jesteśmy szczęściarzem (przynajmniej w kwestiach tradingu) to spokojnie możemy jechać na urlop i sobie darować spoglądanie na notowania. Przez ten czas akurat zbuduje się obsunięcie kapitału na modelowych systemach i dzięki temu będziemy nawet „do przodu”

Niestety prawo Murphiego przeważnie działa tutaj bezbłędnie i fragment handlu, który opuścimy, akurat okazuje się najbardziej zyskowny. Sprawdzone przez 25 lat 😊 aczkolwiek zakładamy, iż to właśnie zależy od indywidualnego szczęścia.

  • Podział na rynki i systemy transakcyjne

Jeżeli inwestujemy na rynku akcyjnym, chociażby w interwale miesięcznym jak GPW TOP6, nie mamy się czym martwić. Spokojnie mamy 30 dni na urlop, a jak chcemy mieć dłuższy, to te kilka minut na zmianę pozycji raczej nie zdenerwuje naszej wybranki serca.

Wiele osób osiągających stabilne wyniki pod względem kwartałów także może spokojnie sobie darować problem urlopowy. Oczywiście nie mówimy tutaj już zupełnie o tych mistrzach handlu dywidendowego, ETFach itd. Itd.

Gorzej sprawa ma się z systemami, jak te nasze GPW FW20, FOREX USD/JPY czy CFD DAX. Tutaj struktura zyskownych miesięcy jest całkowicie losowa.

Nawet nie jesteśmy w stanie określić, iż okres świąteczny, gdzie nie powinno się dziać zbyt wiele, będzie tym, kiedy sygnały można sobie podarować. Ostatnie wyczyny FOREX USDJPY (w tym wczorajsza sesja) są tego najlepszym dowodem (silniejsze zyski na pozycji)

Weźmy też taki CFD DAX TURTLE. Tam, jak przegapimy jeden zyskowny sygnał, to pada nam już cała koncepcja rentowności rocznej. Niby więc nie musimy nic robić, ale codziennie trzeba być czujnym

  • Automatyzacja

Jest jeszcze sposób, aby poradzić sobie z tymi wszystkimi rozkminkami. Pełna automatyzacja zleceń, jeżeli używamy systemów transakcyjnych, jest stosunkowo prosta. Wtedy nie musimy się praktycznie o nic martwić,  chociaż nie znam osoby, która nie patrzyłaby na efekty działań automatu

Osobiście jednak mamy półautoamtyczny sposób handlowania, czyli zlecenia wystawiamy ręcznie. Dlatego musimy pokornie wrócić do pierwszego zdania….

Reasumując. Łatwo nie jest.